
Wszystko to oczywiście było możliwe przy pomocy przeprowadzkowej niezmordowanego Mroovy, który ma niekończący się nigdy bak z benzyną i anielską cierpliwość do mnie. Nie zdążyłem nawet zrobić mu zdjęcia, gdy słaniał się ze zmęczenia na nogach przy niedziałającej jeszcze fontannie, bo sam padałem na pysk.
Ale - teraz, to ja panie sobie mogę! Nie dość, że nie zamykam dźwiękoszczelnych okien na noc, dusząc się w upalnych wieczorach - teraz robię to tak, jak się robi na wsi (Targówek) - otwieram okno na oścież, otwieram drzwi - i tak to sobie działa. Niczego w ciągu dnia nie muszę zamykać. Włażą mi z trawnika różne ciekawe robale, przemykają sprytne myszy, przelatują różne ptaki, czekam na pojawienie się tutejszego terytorialnego kota, który jakoś na razie olewa procedury powitalne - być może ma jakieś ważne kolegia redakcyjne.
No i na koniec - nadludzkim wysiłkiem zmontowałem Cały sprzęt komputerowy, odpaliłem net, oraz nareszcie działa muzycznie mój ukochany subwoofer, co ma 500 W i jest cały zagraniczny.
Jak zawsze bezinteresownie – Pzdr YARS
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie