
Od jakiegoś czasu zarówno w sieci jak i telewizji bardzo modna stała się adopcja zwierząt, w tym głównie psów. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu a nawet jestem „za” ponieważ jest to bardzo humanitarne postępowanie. Ale zastanawiam się dlaczego wolontariusze nie sprawdzają czy nowi właściciele zwierząt mają ku temu odpowiednie warunki? I nie mam tu na myśli odpowiedniej opieki nad hodowanym zwierzakiem ale warunki mieszkaniowe właściciela psa. Mieszkam na Targówku w bloku z tak zwanej wielkiej płyty na ósmym piętrze. Jeden z moich sąsiadów ma pięknie utrzymanego kundelka ze schroniska. I cóż z tego skoro jak wychodzi do pracy to pies wyje i ujada przez dziesięć godzin. Teoretycznie można się do tego przyzwyczaić ale ja po jakimś czasie muszę wyjść z domu. I tu pojawia się kolejny problem. Mam uczulenie na sierść a sąsiad z dziewiątego piętra ma dwa wilki. W zasadzie na każdym piętrze mieszka jakiś piesek. Czasami wolę iść schodami. Ale w drugą stronę już jest mi znacznie trudniej ponieważ mam swoje lata. Najgorzej jest jak pada deszcz. Jak wcześniej jechały windą wilki, fetor mokrej sierści jest nie do wytrzymania. Nie lepiej jest na podwórku między blokami. Moja 3 letnia wnuczka poślizgnęła się na psiej kupie i zwichnęła nogę w kostce. Ufajdany bucik nadawał się tylko do wyrzucenia. Trawniki i chodniki na Targówku służą jako wychodek dla psów, po których nikt nie sprząta. Zaczyna powoli stanowić to problem całej dzielnicy. Czy nie można tego jakoś ograniczyć i nie pozwalać na hodowanie w blokach przynajmniej dużych psów? Urząd Miasta zaleca aby zostawiać otwarte okienka od piwnic aby bezpańskie koty miały się zimą gdzie ogrzać. Ale czy ktoś w urzędzie wie jak śmierdzą w piwnicach kocie siki? To jest zwyczajna spychologia. Zepchnąć problem na kogoś innego. W tym przypadku na lokatora, który zwierząt mieć nie chce.
Emerytka
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Te adopcje i schroniska to czysta kpina. Kosztuje to miliony złotych. Na jednego psa w schronisku wypada kilka tysięcy złotych rocznie. W blokach tak dobrze nie będą mieć.
Już dawno powinni je wysłać do Chin. Chińczycy bardzo lubią pieski. A w szczególności zupę...
A najgorzej jak taki pies nawali albo naszczy w windzie . Na pawia się zbiera dwa dni. Też jestem za całkowitym zakazem trzymania psów w blokach. Albo za zakazem wpuszczania ich do wind.
A ja mam jamnika i po nim sprzątam. A jak narzyga to sam sprząta bo ze wstydu od razu zjada. To bardzo kumaty piesek.
U nas w bloku przy Bazyliańskiej jest taki pies co w windzie puszcza bąki. Tak śmierdzą, że aż sufit od windy się podnosi. A właściciel psa udaje greka.
od razu widać, że kobieta, która tu pisze nie lubi zwierząt. Czy ten artykuł ma związek z adopcją? Jaka jest różnica między kupą psa adoptowanego a kupionego w hodowli? Niestety ale nie wykazała sie Pani
A ja to nie lubię jak dzieciarnia się drze pod oknami całymi dniami. I co w związku z tym? hę?
Psie kupy to nie wina psów tylko niewychowanych właścicieli...i zgadzam się - osoba która to napisała nie lubi zwierząt..